Rybak znad Morza Wewnętrznego to trzecia, po Ziemiomorzu oraz Sześciu światach Hain, kolekcja najważniejszych tekstów Ursuli K. Le Guin, wydanych nakładem Prószyński i S-ka. Wydawnictwo kolejny raz zadbało o zachwycającą oprawę graficzną i rzetelny dobór utworów, które pozwalają nam zapoznać się z szerokim spektrum wieloletniej twórczości mistrzyni pióra z Berkley.
Le Guin to autorka, której przedstawiać nie trzeba nawet czytelnikom będącym z fantastyką na bakier. Stworzone jej ręką światy stanowią kamienie milowe zarówno w obszarze fantasy (Ziemiomorze) jak i socjologicznej science-fiction (cykl Hain, zwany też Ekumeną). New York Times nie bez powodów określił Le Guin mianem największej żyjącej pisarki science fiction Ameryki.
Poprzednie części serii wydawniczej poświęcone były w całości dwóm przytoczonym wyżej cyklom. Rybak znad Morza Wewnętrznego nie zamyka się już w obszarze konkretnego uniwersum. Książka stanowi kolekcję czterech obszernych zbiorów opowiadań (z których jeden, tytułowy, jest w Polsce nowością) oraz jednej powieści. Akcja rozsiana jest po różnych światach, zdecydowanie najczęściej odwiedzamy jednak planety wszechświata haińskiego (Ekumeny). Tym sposobem czytelnicy wcześniejszych Sześciu światów Hain będą mogli powrócić m.in. na znaną z Lewej Ręki Ciemności Gethen czy Anarres, na którym rozgrywała się akcja Wydziedziczonych. Do Ziemiomorza przynależą natomiast tylko dwa krótkie opowiadania: Magiczne słowo i Prawo imion.

Powrót do światów Hain
Z myślą o czytelnikach, którzy nie zetknęli się wcześniej z cyklem haińskim, warto pokrótce wyjaśnić, czym jest rzeczona Ekumena. Le Guin posługuje się tym określeniem w odniesieniu do dobrowolnego związku światów (w tym Ziemi) skolonizowanych dawno temu przez humanoidalną rasę Hain. Przed niezliczonymi wiekami poszczególne planety utraciły ze sobą kontakt, rozwijając niezależne mechanizmy społeczne, kulturowe i religijne. Kiedy Hainowie podejmują próbę odbudowania więzi, ich wysłannicy niejednokrotnie stają w obliczu wzniesionych na przestrzeni tysięcy lat barier antropologicznych. Dodatkowym problemem są implikacje fizyki einsteinowskiej, do której reguł dość konsekwentnie stosuje się autorka: brak możliwości podróżowania z szybkością przekraczającą prędkość światła oraz zjawisko dylatacji czasu (w tym miejscu odsyłam do felietonu Kosmos i czas).
Zamieszkane światy oddzielają od siebie ogromne odległości. Einstein twierdził, że nie można podróżować szybciej niż światło, toteż zwykle pozwalam, by moi ludzie poruszali się z nieco mniejszą od niego prędkością. Oznacza to, iż pokonując przestrzeń, niemal się nie starzeją – dzięki einsteinowskiemu wydłużeniu czasu – lecz na planetach mijają dziesiątki czy nawet setki lat. Jedyną metodą dowiedzenia się, co zaszło w tym czasie, jest mój podręczny wynalazek, ansibl [narzędzie do natychmiastowej transmisji informacji – J.S.] (…) [1]
Człowiek jest jednak upartym zwierzęciem i w obliczu każdej przeszkody będzie szukać możliwości jej obejścia – nawet, jeżeli wynika ona z fundamentalnych praw fizyki. Próba znalezienia rozwiązania, pozwalającego na dokonywanie natychmiastowych podróży międzygwiezdnych (beam me up, Scotty), stanowi istotę cyklu trzech znakomitych ekumenicznych opowiadań, przynależących do tytułowego zbioru. Opowieść szobów, Zatańczyć do Ganamu oraz Jeszcze jedna opowieść albo Rybak znad Morza Wewnętrznego łączy wątek eksperymentów z tzw. teorią czerternu, przemieszczenia bez interwału, którą sama Le Guin w szczerych słowach nazwała czystą bzdurą, nieuzasadnioną żadną bieżącą teorią fizyki.
Odkrycia naukowe są jednak tylko punktem wyjścia do podjęcia zagadnienia różnic w percepcji oraz rozumieniu otaczającej nas rzeczywistości – zarówno w wymiarze personalnym (Opowieść szobów) jak i kulturowym (Zatańczyć do Ganamu). W tytułowym Rybaku zagadnienia podróży w czasie i przestrzeni są motorem fabuły, ale na pierwszym miejscu pozostają osobiste doświadczenia głównego bohatera: jego relacje z bliskimi, więź z rodzinnym światem, poszukiwanie szczęścia i wewnętrzna przemiana. To zarazem jeden z najbardziej angażujących emocjonalnie utworów w całej książce.
Różnią się od nas, ale czują to samo, co my
Należy podkreślić, że o ile cykl haiński formalnie zaliczany jest do fantastyki naukowej, to trafniejszym określeniem będzie fantastyka humanistyczna. Człowiek i ludzkość pozostają bowiem sercem twórczości Le Guin. Cały wszechświat Ekumeny, ze swoją antropologiczną różnorodnością, stanowi pole do przeprowadzania kolejnych społecznych eksperymentów oraz ekstrapolacji. Na opisywanych planetach autorka wprowadza określone zmienne, aby później zobrazować konsekwencje – zarówno w odniesieniu do jednostek, jak i całych populacji.
Jednym z przykładów takiego zabiegu jest Kwestia Seggri. W rezultacie eksperymentów genetycznych z zamierzchłej przeszłości, na tytułowej planecie zaburzona została proporcja pomiędzy liczbą urodzeń mężczyzn i kobiet. Nieliczni mężczyźni zmuszeni zostają do życia w zamkniętych enklawach, gdzie pełnią funkcję byków rozpłodowych. Le Guin napisała ten utwór pod wpływem artykułu poświęconego zachwianiu równowagi płci w niektórych częściach świata na skutek masowych aborcji oraz mordowania niemowląt płci żeńskiej. W opowiadaniu ekstrapoluje zjawisko na populację całej planety, modyfikując przyczyny oraz zamieniając miejscami kobiety oraz mężczyzn.

Zagadnienia niewolnictwa, rewolucji oraz równości płci to z kolei główne problemy opowiadań ze zbioru Cztery drogi ku przebaczeniu, jak również powiązanego z nimi Dawna Muzyka i niewolnica. Le Guin zabiera nas na planety Werel i Yeowe, gdzie większość populacji stanowi pozbawioną prawa do decydowania o sobie kastę pracowników. Chociaż do głosu dochodzą orędownicy rewolucji, zmiana obowiązujących od stuleci stosunków społecznych nie okazuje się prosta. W jednym z opowiadań powodowany naiwnym idealizmem właściciel uwalnia niewolników i niewolnice tylko po to, aby ci, pozostawieni sami sobie, wkrótce potem zostali zabici lub zgwałceni przez innych właścicieli. Na Yeowe dochodzi do udanej wojny wyzwoleńczej, ale przywódcy rewolucji nie chcą przyznać fundamentalnych praw kobietom, które zainicjowały przewrót (Wyzwolenie kobiet).
Odwiedzając znaną ze słynnej powieści Lewa Ręka Ciemności planetę Gethen (Królowa Zimy, Dojrzewanie w Karhidzie) obserwujemy społeczeństwo hermafrodytów, aktywnych seksualnie jedynie w okresie rui (kemmeru). Innym razem przenosimy się na świat O (Rybak…, Niechciana miłość, Górskie ścieżki), którego mieszkańcy zawierają niezwykle skomplikowane – z naszego punktu widzenia – czteroosobowe małżeństwa, złożone z kilku podmałżeństw. Getheńczyków oraz obywateli O bulwersują lub szokują analogiczne zwyczaje Ziemian. Le Guin nie tylko przeprowadza lekcję pokory oraz szacunku dla odmienności. Autorka usiłuje odpowiedzieć na pytanie o alternatywne wersje nas samych. Jak wyglądałyby stosunki międzyludzkie w jednopłciowym społeczeństwie? Jak wpłynęłoby to na rozwój naszej kultury?
Tych siedem opowiadań [ze zbioru „Urodziny świata” – J.S.] łączy wspólna cecha: w taki czy inny sposób, od wewnątrz bądź poprzez obserwatora skłonnego bratać się z tubylcami, ukazują nam ludzi, którzy różnią się od nas – fizjologią i normami społecznymi – ale czują to samo co my. Najpierw stworzyć różnicę – podkreślić obcość – a potem pozwolić, by ognisty most ludzkich emocji połączył odległe brzegi: to ćwiczenie wyobraźni fascynuje mnie i zachwyca jak rzadko które. [2]
Le Guin z ogromną sumiennością oraz dbałością o detale kreuje kulturę kolejnych haińskich cywilizacji. W Opowiadaniu Świata krok po kroku odkrywamy ją wraz z główną bohaterką, wysłanniczką Ekumeny na planetę Aka. Jest to iście huxleyowska dystopia, w której rząd, w imię dynamiki postępu, bezpardonowo zwalcza rdzenną kulturę oraz religię. Niczym w 451° Fahrenheita Raya Bradbury’ego, zniszczeniu ulegają niemal wszystkie książki. Ziemianka Satti udaje się na zacofaną prowincję w nadziei dotarcia do tych, którzy wciąż przechowują pamięć minionej akańskiej tożsamości.
Warto podkreślić, że Opowiadanie Świata nie jest dystopią czarno-białą, a przedstawiciele świeckiej administracji, która zastąpiła dominację duchowieństwa, również posiadają własne racje. Co więcej, poruszony zostaje problem szoku kulturowego; laicka rewolucja na planecie Aka dokonała się bowiem pod wpływem kontaktu z zaawansowaną cywilizacyjnie Ziemią.

Poza Ekumeną
Wśród utworów nie przynależących do uniwersum Ekumeny szczególnie wyróżnia się długie opowiadanie Raje Utracone. Le Guin przeprowadza socjologiczny eksperyment, opisując społeczeństwo kilku tysięcy osób, zamknięte na dwa stulecia w bańce statku kosmicznego Odkrywca.
W tej wersji przyszłości Ziemia wysyła statki do gwiazd z prędkością wedle naszej obecnej wiedzy mniej lub bardziej realistyczną, a przynajmniej teoretycznie osiągalną. Taki statek dociera do celu po dziesiątkach, czasem po setkach lat. Nie ma tu miejsca na Warp Dziewięć czy rozciąganie czasu – pozostaje tylko prawdziwy czas.
Innymi słowy, jest to opowieść dziejąca się na statku pokoleniowym (…) zawsze pragnęłam napisać o ludziach przeżywających tę podróż, środkowych pokoleniach nie znających chwili startu ani lądowania. Kilka razy podchodziłam do tego tematu, ale bez skutku. Aż w końcu pomysł statku wędrującego w martwej próżni połączył się w mym umyśle z wątkiem religijnym. [3]
Przytoczony wątek religijny dotyczy kultu błogości, za sprawą którego część podróżników usiłuje nadać metafizyczny sens stanowi pozornego zawieszenia w pustce kosmosu. Sformowanie takiego ruchu jest jedną z odpowiedzi, których Le Guin udziela w odniesieniu do fundamentalnego pytania Rajów Utraconych: jak funkcjonować będą kolejne pokolenia, rodzące się i umierające w całkowicie izolowanej populacji, ze wszystkich stron otoczonej przez bezmiar próżni?
Okazję do zapoznania się z wczesną twórczością Le Guin stwarzają teksty ze zbioru Wszystkie strony świata. Możemy zaobserwować tutaj, jak rodziły się najpopularniejsze uniwersa autorki. Wydane po raz pierwszy w 1964 roku Magiczne słowo to pierwsza wizyta w Ziemiomorzu (słynny Czarnoksiężnik z Archipelagu ukazał się cztery lata później). Z tego samego roku pochodzi Naszyjnik Semley, najwcześniejszy tekst z cyklu o Ekumenie (później załączony w charakterze prologu do powieści Świat Rocannona). Jest tutaj również wiele wartych uwagi samodzielnych tekstów, podejmujących m.in. zagadnienia konsekwencji klonowania ludzi (Dziewięć śmierci), starcia religii z nauką oraz dążeniem do prawdy (Mistrzowie, Gwiazdy pod ziemią) lub poświęcenia jednostki w imię dobra ogółu (Ci, którzy odchodzą z Omelas).

Człowiek w lustrze
Omówione w niniejszej recenzji przykłady to zaledwie część problemów socjologicznych, w obliczu których staje Le Guin. Wszystkie razem składają się na uniwersalne pytania o kondycję człowieka, istotę naszej natury oraz to, w jakim stopniu może ona zostać odmieniona przez czynniki zewnętrzne. Fantastycznonaukowe tło i atrybuty – odległe planety, podróże międzygwiezdne, futurystyczna technologia – nie są tutaj natomiast niczym więcej, jak tylko narzędziami. Za ich sprawą możemy spojrzeć na określone zjawiska w innym świetle, poszerzyć skalę podejmowanych rozważań oraz dotrzeć do nowych odpowiedzi.
Nie przyjmuję postawy, że posługując się obrazami i metaforami innych światów, podróżami kosmicznymi, przyszłością, wymyśloną techniką, społeczeństwami czy istotami, fantastyka naukowa ucieka przed ludzkim znaczeniem naszego życia. Te obrazy i metafory użyte przez poważnego pisarza są obrazami i metaforami naszego życia, powieściowymi, symbolicznymi sposobami powiedzenia o nas, o naszym istnieniu i o naszych wyborach tutaj i teraz czegoś, czego nie da się powiedzieć inaczej. Fantastyka naukowa poszerza nasze tutaj i teraz. [4]
Obcość opisanych w Rybaku znad Morza Wewnętrznego cywilizacji i kultur ostatecznie okazuje się być tylko mirażem. Hainowie, Getheńczycy, mieszkańcy O, Aki, Seggri, Werel i Yeowe – to my sami, odbijający się w lustrze, które stawia przed nami Ursula K. Le Guin.
Przypisy:
[1] U. K. Le Guin, Urodziny świata w: U. K. Le Guin, Rybak znad Morza Wewnętrznego, przeł. Paulina Braiter, Warszawa 2016, s. 607
[2] Tamże, s. 611
[3] Tamże, s. 611 – 612
[4] U. K. Le Guin, O nieczytaniu fantastyki naukowej w: op. cit., przeł. Agnieszka Sylwanowicz, s. 252